1 września 2015

Pan Mgła.

"Jesteś kompletnie niedojrzały, możesz wyjść z siebie i stanąć obok, ale jedyne co potrafisz to się rozpłynąć."

Hinge
Robert Alexander Heyday.
Zdecydowanie mutant.

Dwadzieścia dwa lata na karku nie oznaczają, że należy mieć swoje miejsce na ziemi, ale małe mieszkanie w Nowym Jorku to całkiem przyzwoita alternatywa. Zwłaszcza jak od dwóch lat już nie ucieka się z Instytutu Xaviera na nocne eskapady, a jedynie od czasu do czasu odwiedza stare progi. 
Nigdy nie zapomni tego co tam dla niego zrobili. Gdyby nie oni pewnie nigdy nie potrafiłby opanować swoich zdolności, które za młodu były dość kłopotliwe. Zwłaszcza w okresie dojrzewania i całego tego śmiesznego buntu. Niedorzeczność. Zdecydowanie zawsze lepiej było się ulotnić.


Skoro jesteśmy już przy ulatnianiu się, to może w końcu podejmiemy ten temat. To jego zdolność. Mutacja właściwie. Pan Mgła, zwykł o sobie mówić, choć nadano mu przydomek Hinge. Przecież mógł się bez problemu wszędzie dostać. Potrzebował tylko jakiejś małej, drobnej szczeliny i mógł się przez nią przedostać tam, gdzie tylko chciał. Na początku nad tym nie panował. Wystarczyło tylko to, żeby go odrobinę poniosło, a jego ciało zaczynało się ulatniać, a wszystko wyglądało niczym dym sączący się z niedopalonego papierosa, niczym para powstająca z zimnej wody wylanej na rozgrzany asfalt, jak mgła nad jeziorem w księżycową noc. Rozpływały się jego dłonie, włosy... W sumie, nie wiele się zmieniło, z czasem tylko nauczył się przy okazji poddawać temu działaniu swoje ubrania. Teraz to kontroluje. Zmienia się w dym kiedy tylko chce, w tą dziwną kształtną mgłę. Ulatnia się, przemieszcza, wychodzi z siebie i staje obok. Szkoda tylko, że ostatnią sztuczkę postanowił kompletnie olać i zaniedbać, kiedy zaczęto się nim interesować. W końcu z takimi zdolnościami tak łatwo gdzieś wtargnąć, tak łatwo zdobyć informacje.
Ten jednak wolał działać na swoją rękę i wylądował tutaj. Jego szare oczy wpatrują się w plac zabaw po drugiej stronie ulicy, w kolorowaną skórę klientów, drzewa w parku. Jego wytatuowane ciało nie ma zamiaru mieszać się w żadne konflikty z całych sił, czując się nieswojo nawet w miejscu, które niegdyś zwykł nazywać domem.
Poza tym, całą resztę można wyliczyć na palcach: kawa, papierosy, ukochane auto, dachy wysokich budynków nocą, siostrzeniec, karmienie kaczek w parku, dziecinne zagrywki, niewyparzony język, talent do pakowania się tam gdzie nie trzeba i oczywiście czysta ciekawość. W końcu to narwaniec mimo wszystko.

___
Miałam wrócić z Foxy, ale stanęło na tym wariacie.
Kartę pewnie jeszcze będę jakoś doprowadzała do stanu wymagalności z czasem, bo nie ukrywam, że mimo wszystkich starań mam konkretne wątpliwości co do jej jakości. Naprawdę
Wybaczcie mi ten fakt. Wyciągam postać, którą trzymałam tylko dla siebie okropny szmat czasu.
Mordka tego Pana to Stephen James
Jestem chętna na wszystkie wątki i ewentualne powiązania, także do dzieła! Czy coś.
Cześć. 

16 komentarzy:

  1. [Ojeeeju! O takiej umiejętności to ja nigdy nie słyszałam ani nawet nie myślałam! Muszę przyznać, że czuję się zaskoczona. Jemma popadłaby w euforię, gdyby usłyszała o czymś takim, zapewniam. Baw się dobrze i w ogóle! Samych ciekawych wątków, przez które nie śpi się po nocach!]

    Jemma Simmons

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ciekawa postać umiejętności i wizerunek. Krótko i na temat po prostu schludnie i przejrzyście (wed mnie) . Zapraszam pod moja kartę i życzę weny i wątków]
    Gamora

    OdpowiedzUsuń
  3. [Siemson. Na wstępie od razu oznajmię, że nie jestem po wątek, ale przywitać się jak najbardziej. Tak trochę po wampirzemu ta przemiana we mgłę xD Ale karta jest przyjemniacka, chociaż jak na mnie za długa heh Ale co ja tam bd fanzolić. Powodzonka!]

    Winter Soldier

    OdpowiedzUsuń
  4. [Za Harcerzykiem wspomnę o wampirach. Nie szaleję za nimi, ale nie ma to jak dobry stary klasyk. Kolejny uczeń Instytutu. No! Ale raczej X z panem mgłą nie będzie karmiła kaczek xD Miłej zabawy!]

    X-23

    OdpowiedzUsuń
  5. [Pamiętam Snowa i Foxy, chyba nawet w tych najdawniejszych wydaniach. Miły postaciek, może coś sklecimy, jak już zrobię niekanoniczną :)]

    Tigra

    OdpowiedzUsuń
  6. [A ja twoją Foxy lubiłam, może kiedyś z nią wrócisz? :D Pomysł na pana całkiem ciekawy, więc oczywiście zapraszam do siebie!]

    Rogue

    OdpowiedzUsuń
  7. [Zawsze możesz jakoś rozbudować jej moc ;) Może np. częściowo panować nad zwierzętami, zwłaszcza tymi leśnymi :D Jakbyś chciała, to polecam poczytać o Wolfsbane lub Squirrel Girl (oczywiście z Marvela). Może wpadniesz na jakiś pomysł :)
    Jak z Magik i Foxy udało nam się coś wymyślić, to i tu damy radę :D A czy w formie mgły Robert potrafi latać? Tak sobie pomyślałam, że gdyby Ruda go przypadkiem dotknęła, mogłaby zmienić się w mgłę i nie móc wrócić do ludzkiej postaci. Co więcej, uniosłaby się ponad dachy i tylko no mógłby pomóc jej w zapanowaniu nad tym, dopóki moc przestanie działać ;)]

    Rogue

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Jasne, mogą się spotkać w Instytucie. Może Robert zaskoczyłby Lily gdy siedziałaby gdzieś sama, a ona mało co by nie zrobiła boom xD Ja innego pomysłu nie mam. Chyba, że ty wpadniesz na jakiś :)]

    Lily

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Pomysł jak najbardziej mi się podoba i byłabym wdzięczna jakbyś zaczęła :) ]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Dziekuję za miłe słowa :)
    Nie bądz taka skromna, Twa karta również jest świetnie napisana, taką lekką ręką, że sama tak nie potrafię. Meh.
    Daisuke również nie przebywa zbyt długo, więc mają już coś wspólnego a co do reakcji Hinge'a do niego... może być ciekawie. Niezręczne sytuacji są najzabawniejsze :)
    Na początek coś lekkiego? Na przykład spotkanie w kuchni na herbatce lub ciekawski Hinge "ulotni się" do pokoju dhampira, bo ciekawy nowego przybysza?
    Jak masz coś lepszego to wytężam słuch i wzrok :)]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Skromność skromnością, ale i tak twierdzę, że ładnie napisana karta :)
    Och gdyby tylko mój mógł prowadzić normalne życie... A co do jednej z wizyt w Instytucie - możemy tak zrobić, że przechodząc obok pokoju dhampira mógł poczuć dziwne uczucie i "wleci" przez dziurkę od klucza do środka.
    Ta sytuacja będzie przezabawna, bo Daisuke nie należy do rozmownych osób a jak tylko otworzy buzię i coś powie to pewnie Hinge'owi motylki zaczną latać w brzuszku.
    To kto zaczyna? :)]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Rumieńce to zdrowie :) Dziękuję pięknie za rozpoczęcie! ]

    Tyle wieków przemierzał świat w poszukiwaniu własnego miejsca. Nie znalazł takowego. Dopiero w tym stuleciu mógł na chwilę odpocząć od ciągłej tułaczki po drogach krwią zbrukanych. Na swojej drodze napotykał tyle wampirów, że nie potrafił zliczyć. Przez pewien czas walczył razem z Blade'em, gdyż dzielił ich podobny los. Obydwoje byli dhampirami, wyrzutkami nie należącymi do żadnego ze światów.
    Do Instytutu zawitał pół roku wcześniej i od tamtej pory nadal pomieszkuje w tymże miejscu. Było mu tutaj wygodnie, jak również miał względny spokój. Uczniowie i uczennice tejże szkoły zachowywali sie różnie względem niego, to samo mógł powiedzieć o nauczycielach. Telepaci byli odporni na jego urok, ale gorzej było z resztą.
    Tego popołudnia Daisuke siedział w swoim pokoju na pościelonym łóżku a katana leżała za nim. Był w trakcie głębokiej medytacji, która została przerwana nagłym pojawieniem się kogoś obcego. Nie kojarzył tego zapachu, ale dhampir nie odczuł zagrożenia w osobniku, który wyłonił się z mgły. Nie takie rzeczy widział w swoim życiu.
    Przyglądał się przybyszowi w milczeniu. Na jego twarzy nic nie drgnęło oprócz mrugania powiek. Nadprzyrodzony słuch wychwycił nierówny rytm bicia serca oraz wyczuł podwyższoną temperaturę ciała chłopaka, a co za tym idzie... poczuł krew.
    Przymknął jedynie oczy by uspokoić żądzę krwi.
    - D. - przedstawił się aliasem jakiego używał, bo nazywać go pełnym imieniem mogła osoba, której ufał.

    OdpowiedzUsuń
  13. Męcząca była dla Daisuke ta zdolność. Przez nią miał same kłopoty. Ludzie, mutanci a nawet same wampiry miały problem oprzeć się aurze dhampira... chociaż u tych ostatnich to dobrze, zwłaszcza jak mieli nieczyste myśli w stosunku do słabszych od siebie.
    Obserwował chłopaka ze spokojem. Dawno nauczył się kontrolować swoje emocje do tego stopnia, że potrafił być chodzącym chłodem, ale nieliczni mogli wychwycić w tych oczach, o krwistoczerwonych tęczówek, smutek. Przez swoją zdolność nie mógł odnalezć swej drugiej połówki, której świadomie nie szukał, bo po co poczuć się poraz kolejny zdradzonym?
    Widząc Hinge'a w takim stanie jakim był to musiał zainterweniować, bo zaraz chłopaka rozniesie nadmiar aury. Tutaj tylko musiała zadziałać sugestia lub pomoc telepaty, która zablokuje umysł mutanta na działanie zdolności Daisuke.
    Zsunął się z łóżka, uklęknąwszy na jedno kolano przed mutantem i złapał go za brodę długimi, chłodnymi palcami by zmusić go do patrzenia na dhampira.
    - Głęboki wdech i wydech... - zaczął melodyjnym, niskim głosem - Uspokój swe serce, zbierz myśli...
    Starał się chłopakowi pomóc, ale jego hipnotyzujący głos nie zawsze pomagał. Może tym razem się uda. Sugestia bywała kapryśna.

    OdpowiedzUsuń
  14. Obserwował chłopaka bacznie, przy okazji nasłuchując rytmu serca oraz temperaturę. Całe szczęście, że sugestia zadziałała, bo mutant mógłby z nadmiaru aury zemdleć i musiałby go zanieść do skrzydła szpitalnego w Instytucie.
    Nawet nie drgnął gdy Hinge przyłożył swe ciepłe dłonie do chłodnych dhampira. Przyglądał się mu z zaciekawieniem oraz mimowolnie, przez wampiryczną stronę, spoglądał na szyję chłopaka, widząc linie żył.
    Zbeształ się w myślach, po czym, jak mutant uspokoił się troszkę to odsunął dłonie i wstał. Słysząc podziękowanie to jedynie ledwowidocznie skinął głową. Poprawił lecące na oczy czarne jak noc włosy i poszedł w kierunku okna, oparłszy się bokiem o ścianę i spoglądał w przestrzeń za szkłem.
    - Moja aura będzie Cię dalej przytłaczać... - powiedział spokojnym tonem głosu - ...Nie potrafię nad tym zapanować.
    Wolałby by Hinge wyszedł z pokoju, bo nie wiadomo jak długo wytrzyma z uwodzącą aurą, jaką emanuje dhampir. Na chwilę uspokoił go za pomocą sugestii. Nie wiadomo na jak długo.

    OdpowiedzUsuń
  15. Słuchał chłopaka w milczeniu, obserwując popołudniowe niebo, które powoli przeistaczało się w wieczorne. Warte swojej ceny... Wspaniałe uczucie..., pomyślał dhampir. Rozmyślał nad słowami mutanta. Ciekawe czy wytrzymałby tyle lat co Daisuke z taką zdolnością, której nijak nie potrafił kontrolować. Nawet sam Xavier nie wiedział jak mu pomóc. Czarnowłosy już pogodził się ze swoją naturą i tym kim jest. Dhampir też mocno trzymał się w ryzach by nie skoczyć na Hinge'a, obnażając kły. Zbyt długo nie pił krwi. Prawdopodobnie tydzień minął od ostatniego razu.
    Odwrócił głowę by móc spojrzeć na młodego mężczyznę oczami o krwistoczerwonym kolorze tęczówek gdy ten zmienił nagle temat rozmowy.
    - Pół roku. - odpowiedział ze stoickim, niemal nienaturalnym spokojem.
    Daisuke zachowywał się jak ożywiona porcelanowa lalka z pustym wnętrzem. Tyle stuleci przemierzał świat, że w końcu zobojętniał... No może nie zobojętniał na krzywdę niewinnych, ale na wszystko inne.
    Poruszył się bezszelestnie w stronę łóżka, gdzie uprzednio siedział i medytował a teraz po prostu spoczął, po czym wziął katanę, którą zaczął czyścić. Skończywszy swą czynność postawił katanę na specjalnym stojaku do tegoż oręża na blacie komody.
    Zerknął w kierunku swego rozmówcy... W sumie to on więcej gadał niż Daisuke i czekał na rozwój zdarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Nic się nie stało. Rozumiem Cię doskonale, gdyż również pracuję i o dziwnych porach wracam. Nie przejmuj się :)]

    Dobrze mu się wydawało, że był czymś zmartwiony i zakłopotany. Daisuke miał silną wolę, ale nie wiedział na jak długo starczy mu jej zanim rzuci się na Bogu ducha winnego chłopaka. Gdyby się tylko skaleczył to tragedia gotowa. Widział jak Hinge walczy z jego aurą. Był pod wrażeniem, że nie uległ jej teraz kompletnie. Sugestia zdziałała cuda.
    Spojrzał na niego nieco smutnym wzrokiem.
    - Nie proponuj mi czegoś, czego nie oddasz dobrowolnie... - odpowiedział tajemniczo z mimowolnym błyskiem w oku szkarłatnych tęczówek, które nieco pojaśniały.
    Wstał z łóżka, na którym wcześniej siedział.
    - Znasz miejsce gdzie można coś mocniejszego napić się? - zapytał, idąc w kierunku stojaka na ubrania i ubrał na siebie kruczoczarny płaszcz, nieco podniszczony, który stulecia widział.
    Spoglądał na towarzysza, oczekując reakcji oraz odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon sponsoruje OSCORP. Przy jego tworzeniu nie ucierpial zaden pajeczak.