7 maja 2010


Imperare sibi maximum est imperium


    

Każdemu napotkanemu mutantowi powinno się zadawać jedno pytanie: czy, jeśli istniałaby taka możliwość, chciałby być na nowo zwykłym, szarym człowiekiem? Bez supertajnych organizacji, broniących niewinnym ludzi lub czyhających na jego dobro, bez kapki ponadnaturalnych mocy, bez relacji, które zdają się być wiotkie jak trzcinki, gotowe w każdym momencie się złamać. Bez przyjaciół, którzy w jednym momencie mogą stać się jego największymi wrogami i gwoździem do trumny. Czy oddałby to wszystko aby być zwykłym, szarym człowiekiem, który wpada w codzienną rutynę, który nie wyróżnia się niczym szczególnym w tłumie, który żyje i umiera, nie zaznawszy adrenaliny?
Zastanawiając się nad tym pytaniem, które często pojawiało się w najmniej oczekiwanych momentach życia, przyłapywała się na tym, że zależnie od pory dnia, od nastroju i rozmów, które dzisiaj przeprowadziła, jej odpowiedź zawsze jest inna. Oscylowała pomiędzy potwierdzeniem i zaprzeczeniem, niebezpiecznie balansując na skraju, nigdy jednak nie znalazła w sobie odwagi, aby definitywnie przechylić się w jedną stronę. I chociaż czasami chciała zapomnieć, chciała rzucić wszystko w cholerę, uciec szybko, daleko, natychmiast i nigdy nie wracać, nie umiała się na to zdecydować. Tak jakby owa, literacko wznoszona na piedestał, nieznana siła trzymała ją w bezruchu, zabraniając na jakikolwiek rozwój, który nie niszczyłby jej życia kawałek po kawałeczku. Tak jakby głupia, dziecinna nadzieja kazała jej wierzyć, że umiejętności, które pielęgnowała i rozwijała dzień po dniu, rok po roku, są jedynym co posiada i nie może ich stracić. Nawet w imię wiecznego spokoju o którego błagała w najgorszych momentach swojego marnego istnienia.
Ostatecznie jednak wniosek był jeden - nieważne czy mogła robić cuda niewidy z magnetyzmem, nieważne że biegała szybciej, skakała dalej, wspinała się szybciej niż przeciętny człowiek, nieważne że jej życie zostało podporządkowane morderczym treningom. Ważne jest to, że mimo wszystkich tych umiejętności, mimo życia w ciągłym pośpiechu, mimo dawki adrenaliny, przypisany był jej los zwykłego, szarego człowieka.

.........................................................................................


Potrafiłaby jedynie napisać — wieloznaczność — gdyby ktoś poprosił o krótką charakterystykę samego siebie. To słowo lepiej określałoby jej postać niż wszelkie elaboraty, które próbowałaby stworzyć, miała bowiem świadomość, że człowieka tak samo nie da się opisać za pomocą kilku czy kilkunastu zdań, jak i poznać go przy kilku rozmowach. Istota ludzi bowiem zmienia się. To co zostało zapisane na kartce papieru, straciłoby sens minutę po tym, jak zostało tak skrupulatnie zapisane. Murakami pisał przecież, że to, co o sobie wiemy to tylko wspomnienia, nic więcej. To co o niej wiesz to wspomnienia, nic więcej, komórki zmieniają się co miesiąc, a z nimi zmienia się człowiek. To, co ona sama o sobie wie to też wspomnienie — nie zdąży sama dojść do tego, co czuje, kiedy zmieni się w całkowicie nową osobę. Osobę z nowymi komórkami, nowymi myślami, nową osobowością.
Oczywiście, mogłaby napisać, że pragnie lojalności i stara się zachować neutralność; że ciężko przychodzi jej przyznawanie się do błędów, a duma bywa jej największym przeciwnikiem. Mogłaby napisać, że w głębi duszy obwinia wszystkich innych o swoje niepowodzenia, nigdy nie kierując oskarżeń wobec siebie samej; że też zdarza jej się tęsknić i przywiązywać do drugiej osoby niczym pies przywiązuje się do swojego właściciela. Mogłaby też napisać, że w gruncie rzeczy chyba nie była nigdy złą osobą, ale niezrozumienie, presja otoczenia i brak współczucia wobec niej samej zrobiły swoje. Mogłaby to wszystko napisać, skąd jednak miałaby pewność, że osoba, którą zobaczy za pięć minut w odbiciu lustra, będzie tą samą osobą, opisaną na kartce papieru?
Ludzie będą się dziwić: dlaczego zaprzeczasz, skoro dopiero co napisałaś, że taka jesteś? Jak to jest możliwe, że w ciągu pięciu minut zaszła w tobie tak wielka zmiana? Komórki się zmieniają co miesiąc, a z nimi zmienia się człowiek. W każdej minucie obumierają w ludziach komórki, dlaczego więc w ciągu tych kilku minut nie mogłyby obumrzeć te komórki, które czyniły człowieka tym, kim był? Pięć minut to wieczność. Po pięciu minutach możesz być zupełnie inną osobą.
Obumierające komórki oznaczają wspomnienia.
Obumierające komórki oznaczają wieloznaczność.

Brak komentarzy:

Stan Lee patrzy na to, co piszesz...

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon sponsoruje OSCORP. Przy jego tworzeniu nie ucierpial zaden pajeczak.