30 sierpnia 2015

Got my hand caught in a cat claw...


G. GRANT- NELSON || TIGRA
         Różne nieszczęśliwe zbiegi okoliczności nie zniszczyły w niej tej dziwnej potrzeby patrzenia na świat przez pryzmat szklanki zawsze do połowy pełnej (uważa, że „różowe okulary” brzmią zdecydowanie zbyt głupio), choć nie zawsze jej się to udaje. Wśród nich znalazły się wieczne problemy finansowe, nieukończenie wymarzonych studiów, śmierć jej męża w trakcie strzelaniny. To przez to ostatnie, być może najbardziej tragiczne w jej życiu wydarzenie, została zmuszona do asystowania swojej nauczycielce w ryzykownym (acz dobrze płatnym) eksperymencie polegającym na próbie odtworzenia serum superżołnierza dla prywatnego zleceniodawcy. Śmierć Williama otworzyła jej również oczy na przestępczość w okolicy, w której żyła i w której dotychczas czuła się bezpiecznie. Wywołało to w niej pewnego rodzaju nerwowość, przestała się czuć bezpiecznie gdziekolwiek. Kilka lat później, po niezbyt udanej karierze w branży modelingu (wystąpienie w reklamie burgerów, chociaż również dobrze płatne, nie było zbyt satysfakcjonujące), po dramatycznym splocie wydarzeń, które trwale zmieniły ją w środku i na zewnątrz oraz kilkumiesięcznej pracy w agencji detektywistycznej, dorobiła się kilku niezwykłych przyjaciół, wewnętrznego spokoju i w sumie standardowej ilości zadłużeń do spłaty. Wspomnienia wyblakły, jednak dzięki impulsowi zwanemu Steve Rogers, podjęła się kontynuacji pracy swojego męża. Zdobyła licencję, została policjantką. Praca na dwa, trzy etaty? Może na dziewięć żyć? Wszystko, byleby bliscy i niebliscy jej ludzie mogli czuć się bezpiecznie. Nawet poświęcenie swojej niestandardowej skóry nie brzmi źle.

Oh, ’thinking‘! I used to do that, but it gets in the way of my instincts.

***
człowiek z dodatkami; pani władza; sceptyczna wobec mutantów; w rezerwach Avengers; Avengers Academy; flirciara; jedna z dwóch istniejących na tym świecie kobiet, które faktycznie dały się poderwać na mrówki Pyma; w bikini; nadludzka sprawność fizyczna, refleks, pamięć, instynkt, empatia; walka wręcz; dużo futra w pręgi; indywidualistka; kocha swoją pracę; kobieta z pazurem

Amen. Nie przedłużając zapraszam do wątków. Tigra ma dużo powiązań wbrew pozorom :)
Możecie mnie znać z poprzednich odsłon jako: Cadi, Scarlet Witch, Kukułki, Madroxa, Helę, Amorę.
Uprzedzam - trochę wyszłam z wprawy. Temu karta długości standardowego paragona.

17 komentarzy:

  1. [Hinduscy kosmici. <3
    Ale... na czym tam stanęło? Czuję się w obowiązku zacząć (kontynuować), skoro to przez Starka biedna Greer wpadła w mrowisko.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dzień dobry! Muszę przyznać, że Tigra wyszła ci bardzo dobrze. Ten obrazek zalinkowany pod "w bikini" jest taki piękny, ona tak świetnie tam wygląda, że ojeju! Nie wiem za bardzo jak powiązać nasze panie, więc na razie życzę samej dobrej zabawy na blogu i ekscytujących wątków.]

    Jemma Simmons

    OdpowiedzUsuń
  3. [Moja Marvelowa siostra <3]
    Colleen Wing

    OdpowiedzUsuń
  4. [Zawsze czytam paragony, ale jeszcze żaden nie był tak ciekawy.
    Dzień dobry (wieczór) Ci bardzo.]

    Jessica Jones

    OdpowiedzUsuń
  5. [Tigra! <3 Dobrze widzieć starych wyjadaczy!]

    Robin Clark

    OdpowiedzUsuń
  6. [Jeśli mówisz, że dałoby się coś wymyślić, to możemy pogłówkować, jeśli masz ochotę. c: Tylko, że jeżeli chodzi o te naukowe sprawy, to prędzej S.H.I.E.L.D musiałoby się czymś zainteresować, bo sama Jemma by mogła, ale bardziej na zasadzie "o matko, to takie interesujące, poczytam sobie o tym" niż żeby bardziej piła do tematu, bo jednak skupia się najbardziej na tym, co ludzie jej każą robić.]

    Jemma Simmons

    OdpowiedzUsuń
  7. [Sugerujesz ewentualny team-up? ;)]

    Jen Walters

    OdpowiedzUsuń
  8. [Rzeczywiście szkoda, bo Tigra to taki kurcze miły kiciuś. No cóż, poczekamy z wątkiem aż zdecyduję się przygarnąć drugiego kanona. Prawdopodobnie kogoś od Xaviera, więc wtedy będziemy mieć nieco wiele większe pole do popisu. ;)]

    Loki

    OdpowiedzUsuń
  9. Powrót na miejsce, w którym spacerowali zaledwie kilka godzin temu, okazał się być stosunkowo łatwy, skoro Starkowi przezornie udało się przechwycić trasę drogi mimo zawiązanych oczu i ogólnej (nie)dbałości, by nie dowiedzieli się, gdzie zmierzają. Dostanie się tam dzięki zbroi nie wchodziło jednak w grę, ta robiła zdecydowanie zbyt dużo hałasu i była w pełni wykrywalna przez wszystkie powietrzne radary, więc ktoś prędzej czy później zorientowałby się, że Tony oraz Greer nie siedzą grzecznie w hotelu, tak jak powinni byli, zgodnie z poleceniem agentów. Musieli więc wykazać się nieco większym sprytem, wypożyczyć kolejne auto na fałszywe nazwisko, zostawić je na parkingu kilkadziesiąt metrów od celu i przejść pozostałą drogę na piechotę, wciąż ze świadomością, że mogą natknąć się na strażników. Tony nie pamiętał już kiedy ostatni raz bawił się w pieprzonego agenta, więc do pewnego momentu ich wycieczki nadal żył filmami o Jamesie Bondzie, które jednak, jak się okazało, nijak miały się do rzeczywistości.
    Tak jak po części się spodziewał, na miejscu nikogo nie było, zapewne dlatego, że w tym momencie nie do końca było już czego strzec. Wszystko co widzieli wcześniej zostało uprzątnięte, zniknęły żółte tasiemki odgradzające tą część dziczy od reszty, żadna żywa dusza nie znajdowała się w promieniu kilku kilometrów, jak to podpowiedziała Tony'emu sztuczna inteligencja. Pozornie nie mieli tutaj czego szukać.
    – Myślisz, że zapachu też nie udało im się pozbyć? – zapytał nagle, przerywając ciszę, która towarzyszyła im od początku drogi. Sytuacja była patowa, a Stark nie do końca wiedział za co właściwie powinien się zabrać, skoro ich jedyny świadek leżał prawdopodobnie na dnie Oceanu Indyjskiego, jeśli wierzyć wrzaskom oraz błagalnym prośbom płynącym z cudem odzyskanego nagrania. Tony nie chciał wierzyć, że dziewczyna naprawdę jest martwa, ale wszystko właśnie na to wskazywało, a konfrontacja z agentami była niemożliwa, co by im przecież powiedzieli? Że zhackowali ich serwery i nielegalnie przejęli ściśle tajne nagranie z nieprzeznaczonego dla osób trzecich przesłuchania? Tak, na pewno by się ucieszyli.
    – Wygląda na to, że bardzo im zależy na pozbyciu się wszystkich śladów – dodał, bardziej do siebie niż do niej, gdy przykucnął i wziął do ręki metalową blaszkę częściowo przykrytą suchymi patykami – Ale nie do końca im się to udaje.
    Tony obrócił w dłoniach swoje znalezisko i poświecił na nie ekranem telefonu, by dokładniej obejrzeć wytłoczone na powierzchni przedmiotu znaki. Spodziewał się dostrzec nazwę firmy, numer seryjny, czy próbę wybicia, ale zamiast tego jego oczom ukazał się dziwny, geometryczny wzór złożony z samych figur. Ich umiejscowienie wskazywało na to, że całość stanowiła jakiegoś rodzaju kod, chociaż Stark był pewien, że trzyma w dłoniach zaledwie cząstkę, być może jedną milionową, więc odczytanie całości było po prostu niemożliwe. Nie wierzył również w na tyle duże szczęście, by okazało się, że trzymany fragment stanowił jakąś istotną wskazówkę, chociaż i tak postanowił zatrzymać blaszkę. Do badań, nawet prowizorycznych, które będzie mógł wykonać w hotelu. Na pierwszy rzut oka przedmiot nie wyglądał bowiem jak coś mu znanego, łatwo się wyginał, chociaż nie ulegał złamaniu niezależnie od tego, jak dużo siły wkładało się w próbę zniszczenia. Intrygujące.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Hej, hej, dzięki za powitanie :D Tigrę pamiętam z którejś z odsłon i chyba nawet jakiś wątek zaczęłyśmy, tylko nie pamiętam, kim wówczas byłam ;) A czy nie pisałyśmy ostatnio z moją nekromantką? X-menów zawsze tu brakowało i starałam się to nadrabiać xD Jeśli masz ochotę na wątek, to wiesz, gdzie mnie szukać ;)]

    Rogue

    OdpowiedzUsuń
  11. [Ostatnio to ja się dowiaduję, że dwóch autorów prowadziło siostry Pietra, a ja nie miałam nawet przyjemności ich poznać. Trochę smutno. Ach, tak? To pewnie dla zabawy ten Quicksilver pokazałby jej czym są chamskie żarciki z szybkością c:]

    Quicksilver

    OdpowiedzUsuń
  12. [Hej, witaj, cześć i ABSOLUTNIE nie mam nic przeciwko temu zawarciu. Czemu miałabym mieć? Pomyślałam jednak, że skoro tak, to impuls w postaci harcerzyka mógłby się pojawić w okolicy, w której przebywa Tigra - pogawędka, sprawdzenie czy faktycznie jego osoba, podejście do wszystkiego, jest znaczące i nadal ma wpływ, a przy okazji zaobserwować jakiekolwiek zmiany w mieście, brak spokoju ducha bardziej niż zazwyczaj miało to miejsce w Nowym Jorku?]

    Rogers

    OdpowiedzUsuń
  13. – Druga opcja pasuje mi bardziej – odpowiedział oddając Greer koszulkę i czym prędzej ruszając w stronę drogi, którą tutaj przyszli. Był zawiedziony, bo zamiast rozjaśnienia w umyśle dostał tylko jeszcze więcej zagadek oraz pytań, na które pozyskanie odpowiedzi będzie nie tylko cholernie trudne, ale również czasochłonne. Tony'emu nie podobało się w Indiach na tyle, by zostać tutaj na kolejnych kilka tygodni, ale jednocześnie... ta sprawa zaczynała go pochłaniać na tyle mocno, że poprzedniej nocy niemal zupełnie nie zmrużył oka zajęty układaniem poszlak połączonych z próbą dostrzeżenia w tym wszystkim jakiejś głębszej logiki. Odnosił wrażenie, że Greer zdążyła zaangażować się w równy jemu sposób, więc prawdopodobnie zostaną na miejscu badając sprawę do samego końca. Taka była ich powinność.
    – Widziałaś, albo wąchałaś, kiedyś coś takiego? – zapytał nagle, gdy znaleźli się w miarę bezpiecznej odległości od miejsca incydentu. Wciąż obracał w dłoniach kawałek metalu, zupełnie jakby bał się, że po schowaniu go do kieszeni już nigdy więcej nie będzie mógł na niego spojrzeć, bo ten rozpłynie się w powietrzu. – Nie przypomina mi żadnego metalu, który widziałem na Ziemi, albo nawet na statku kosmicznym Strażników – ciągnął, drugą ręką pocierając brodę, jakby miało mu to pomóc w skupieniu się. Nie powiedział jednak ani słowa więcej dopóki nie dotarli do samochodu, a później do hotelu, w którego recepcji nie było nikogo poza śpiącym chłopaczkiem przyjmującym klucze.
    Tony wyminął go, uśmiechając się nieco pobłażliwie, jednak dłuższe obserwowanie nocnej zmiany uświadomiło mu, że ten znajdował się w średnio wygodnej pozycji do spokojnego snu. Zaniepokojony spojrzał na Greer, a następnie podszedł do kontuaru i kilkukrotnie uderzył w dzwonek, który swoim przeszywającym dźwiękiem mógłby obudzić nawet zmarłego. Niedosłownie, jak się okazało, bo nie żyjący od jakiegoś czasu recepcjonista nawet się nie poruszył.
    – Jak myślisz, to ma jakiś związek z nami? – musiał w końcu wypowiedzieć na głos to pytanie, chociaż odnosił wrażenie, że oboje doskonale znali odpowiedź. Tony odruchowo spojrzał w stronę windy, jakby zastanawiając się, czy znajdą swoje pokoje w jednym kawałku, ale... naprawdę nie był pewien, czy chciał to wiedzieć.
    Westchnął z irytacją.

    OdpowiedzUsuń
  14. [O RANY! Nawet nie pomyślałabym, że ktokolwiek tutaj pamięta Snowa. Bardzo miło jest czytać coś takiego. I taa, dzikie wydania. Jak dziś czytałam stare karty to łapałam się za głowę. Ale chyba nie mogłabym już nim pisać, haha. W takim razie niecierpliwie będę czekała na postać i wątek. Już nie mogę się doczekać :)]

    Hinge

    OdpowiedzUsuń
  15. [Dobrze, mi pasuje! I czekam niecierpliwie!]

    Rogers

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaniepokojenie spowodowane ciszą panującą na korytarzu ogarnęło go na zaledwie kilka sekund, bo krzyk Greer wypełnił pomieszczenie tak gwałtownie i nagle, jak otworzyły się wszystkie drzwi dookoła nich. Tony odruchowo odwrócił się w stronę, którą wskazywała i schylił, w ostatnim momencie unikając uderzenia ze strony recepcjonisty-zombie, którego już wcale nie blada, pokryta wypiekami twarz, wyrażała tak ogromną złość, jakiej Stark nigdy w swoim życiu nie widział. Nie zastanawiał się jednak zbyt długo nad rzuceniem w niego drogą, porcelanową wazą stojącą na jednym z korytarzowych stolików, dzięki czemu zyskali z Greer kilka sekund na ucieczkę. Chłopak krzyknął coś w niezrozumiałym dla nich języku i otrzepał uniform z pyłu, zupełnie tak jakby strój był ważniejszy niż złapanie dwójki aktualnie jedynych hotelowych gości, z którymi najwidoczniej miał jakieś zatarcia.
    – Musimy stąd uciekać – powiedział Tony, gdy znaleźli się z Greer w jednym z pustych pokoi. Pustym tylko teoretycznie, bo na krzesłach oraz szafkach nadal znajdowały się należące do kogoś rzeczy, a z kubka z kawą miarowo wydobywała się para, zupełnie tak jakby jeszcze kilkanaście minut temu ktoś nadal tutaj był. Istniała duża szansa, że goście albo uciekli w pośpiechu, albo jakimś cudem... zniknęli, chociaż Tony starał się nie dopuszczać do siebie takiej opcji, było tutaj zdecydowanie zbyt dużo ludzi, by nikt nie zauważył ich nieobecności. No, chyba że cały personel przybytku składał się ze zmartwychwstających, dziwnie pachnących osób o niewyjaśnionym pochodzeniu i wyraźnych skłonnościach do dokonywania morderstw.
    – Powinniśmy zadzwonić do tamtych agentów – rzucił nagle, wyciągając z kieszeni telefon. Nie ufał im, nie ufał im za cholerę, ale nie był do końca pewien, czy mają w tym momencie jakąkolwiek inną szansę na ratunek, czy chociażby możliwość ucieczki. Potrzebowali jednak nie tylko pomocy, ale też informacji, bo indyjscy tajniacy mieli odpowiedzi, tylko z jakiegoś powodu wcale nie chcieli się nimi podzielić.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon sponsoruje OSCORP. Przy jego tworzeniu nie ucierpial zaden pajeczak.