JESSICA JONES A.K.A JESSICA JONES
Alias Investigations
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
To był duszny sierpniowy wieczór. Upały dręczyły miasto już trzeci tydzień. Siedziałam w swoim biurze, trzymając nogi na biurku i zastanawiałam się, czy w sklepie naprzeciwko czeka na mnie butelka whisky, która dotrzyma mi towarzystwa aż zaświeci słońce albo szklane denko. Wtedy wszedł ON - ciasny kostium eksponował każdy mięsień na ramionach, spandex szeleścił przy każdym kroku.
- Jessica Jones? - zapytał, lustrując mnie nerwowym spojrzeniem zielonych oczu; jedynej części twarzy, której nie chował pod maską.
Nie, debilu, po prostu spodobała mi się taka tabliczka na drzwi...
- Tylko pani biuro jest dziś otwarte. - Jasne, mów mi jeszcze. Ja doskonale wiem, dlaczego tu jesteś. - Szukałem różnych ogłoszeń w internecie. - Naprawdę? Czy wiesz, jak żałośnie kłamiesz? - Poza tym tutaj naprawdę łatwo dojechać, zupełnie po drodze... - No już, już. Wyduś to siebie wreszcie. - Musi mi pani pomóc.
Pomóc? Złotko, to nie jest działalność charytatywna, wkrótce sam się przekonasz.
Gestem wskazałam mu krzesło. Posadził superbohaterską dupę na siedzisku regularnie wycieranym przez tyłki jemu podobnych. Za moimi plecami szumiał kupiony na wyprzedaży wiatrak. Superbohater wsunął rękę pod maskę i otarł twarz z potu.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Szalom.
Jessica Jones w wydaniu netflixowym - z twarzą Krysten Ritter i zresetowaną historią, żeby nie rozmijać się z MCU. W tytule tytuł piosenki zespołu The Wind and the Wave, która zresztą jest podlinkowana zaraz pod zdjęciem.
[Cześć, cześć! Z jakiegoś powodu pomyślałam na początku, że na zdjęciu jest Eva Green, zaczynam być coraz bardziej ślepa. :< Tekst, a szczególnie myśli Jessicy, bardzo mi się podobał. Życzę samej dobrej zabawy!]
OdpowiedzUsuńJemma Simmons
[JESS. Tak bardzo mi radośnie.]
OdpowiedzUsuń[ohhhh JESS :D podoba mi się baaardzo Jones zawsze mnie interesowała, a sample daje jej dobrą próbkę :) Enjoy your stay!]
OdpowiedzUsuńJen Walters
[Jess, ach, Jess. Lubię ten klimat noir, który roztacza wokół siebie. Dobra odmiana w świecie pełnym lateksu, fajerwerków i innych super-rzeczy, nie sądzisz? Cześć i w ogóle. Dobra KP.]
OdpowiedzUsuńRobin Clark
[Z największą przyjemnością, biorę to. Zacznę niebawem.]
OdpowiedzUsuń[Heeej! Motyw dobry, jedyny minus w tym wszystkim to fakt, ze Jen naprawdę musiałaby być zmuszona do pracy z Mattem, bo nie przepada za nim. Także możnaby pójść w tym kierunku, żę Murdock przysyła Jess żeby nie handlować z Jen bezpośrednio?]
OdpowiedzUsuńJen Walters
[brzmi zajebiście, zaczynaj, jak chcesz :D kancelaria Jen mieści się przy Timely Plaza jak coś ;) będziemy ustalać szczegóły w miarę pisania, ok? Spoko, moja znajomość komiksów to cykle od 2009 roku i to nie wszystkie, więc spokojnie. Od czego jest ciocia wikipedia?]
OdpowiedzUsuńJen Walters
Łóżko jest niewygodne, zarejestrowało jego ciało. To nie może być więc moje łóżko, dopowiedziały myśli, które zmusiły go do otworzenia oczu. Coś go obudziło, ale nie był do końca pewien czym coś było, bo jego dezorientacja w pełni skupiła się w tym momencie na pomieszczeniu, w jakim przed chwilą spał. Niewielki, gustownie urządzony pokój w rustykalnym stylu, bardzo schludny, ale pozbawiony jakiejkolwiek rzeczy wskazującej na to, że mógł należeć do konkretnej osoby. Tony sięgnął do nocnego stolika, na którym stała jasnozielona karta z cennikiem dań zamawianych do pokoju i zdał sobie sprawę, że znajduje się w hotelu o wdzięcznej nazwie „Rose's Paradise”. To jednak niczego nie wyjaśniało.
OdpowiedzUsuńWolno wstał z łóżka, by następnie podejść do lustra i przejechać dłonią po twarzy. Szybkie chuchnięcie upewniło go w przekonaniu, że na dziewięćdziesiąt procent niczego wczoraj nie pił, więc nagłe pojawienie się w tym miejscu nie było wynikiem upojenia alkoholowego oraz urwania filmu. Na dodatek wciąż miał na sobie garnitur, w którym poprzedniego dnia chodził po firmie, gdyby szedł na imprezę, na pewno by się przebrał.
Kolejnym punktem do sprawdzenia był telefon, chociaż macając się po kieszeniach Tony zdał sobie sprawę, że komórka nie znajduje się w żadnej z nich. Cicho zaklął pod nosem, by później rozglądać się po pokoju tak długo, aż jego wzrok zarejestrował smartfona leżącego na drewnianym, szerokim biurku. Telefon nie należał jednak do niego, inaczej na pewno dałby radę złapać w pomieszczeniu zasięg. Czując silną potrzebę zadzwonienia do Pepper Tony wyszedł na balkon, gdzie uderzył go ostry zapach dymu pochodzącego z bliżej nieokreślonego miejsca. Nieznacznie wychylił głowę, by mieć lepszy widok na bok budynku, jednak nie dostrzegł niczego konkretnego, przez co zdecydował się – z racji dogodnego ulokowania pokoju na parterze – zeskoczyć i pójść w tamtą stronę. Może będzie mógł z kimś porozmawiać.
Jego nadzieje się nie spełniły, ale przynajmniej wiedział już czym był huk, który go obudził. Tony odsunął się od dymiącego samochodu, który wpadł w rów kanalizacyjny i już miał odejść zakładając, że kierowca uciekł, gdy usłyszał ciche stęknięcie. Kilka metrów dalej leżała kobieta, której tożsamość zdołał jednak rozpoznać dopiero, gdy znalazł się tuż obok.
– Jones? – rzucił zdziwiony. Pierwsze pytanie, które cisnęło mu się na usta brzmiało co tutaj robisz?, jednak uznał, że aktualnie wypadałoby jednak zająć się inną kwestią – Hej, boli cię coś? W samochodzie był ktoś jeszcze? – zapytał, rozglądając się dookoła, jakby z nadzieją, że w pobliżu nagle znajdzie jakiegoś człowieka, który będzie potrafił im pomóc. Tak się jednak nie stało, zresztą droga wyglądała na rzadko używaną, chociaż znajdujące się kilka metrów dalej miasteczko nie powinno być takie opustoszałe.
Ponownie spojrzał na Jessicę, oceniając jej stan. Miała kilka świeżych zadrapań, prawdopodobnie dzięki szkle rozbitej szyby, ale nie dostrzegł żadnej innej poważnej rany, przynajmniej z zewnątrz. Cholera, czy w tym miasteczku w ogóle był szpital? Tony z nadzieją zerknął na wyświetlacz trzymanego w dłoniach telefonu, który jednak nadal nie złapał nawet kreski zasięgu.
[Ha, człowiek uczy się całe życie, więc to nie jest nic dziwnego, że nie wiedziałaś. Ważne, że już wiesz i możesz uznać, że o coś wzbogaciłaś swoje życie (jakkolwiek smutno by to nie zabrzmiało, jak teraz na głos sobie to powtórzyłam...). Och, o kartach nic mi nie mów. Zachwycam się HTMLami tych zamieszczonych (nie będę bezczelnie wskazywać palcem, bo wiemy o kim mowa) i dziękuję! Cieszy mnie widok Ritter jako J. Jones, choć właściwie postaci nie znam, to przyznam bez bicia.
OdpowiedzUsuńAle z zaproszenia skorzystam w najbliższym czasie, tego bądź pewna! Tylko uknuję, co i jak!]
Rogers
[A chodzi Ci po głowie jakiś pomysł jak ich połączyć, żeby nie wyszło ciapowato? I dzięki bardzo. Też uważam, że jest jednym z lepszych. Komiksy to akurat moja mocna strona, więc można pogadać :D]
OdpowiedzUsuńWinter Soldier
[U mnie niestety na ten moment wiedza opiera się o MCU czy przeczytanych na wikiach informacjach na temat danej postaci, więc o tyle niewygodnie, że jak czasem człowiek walnie byka to nic tylko pozostaje mu chować się po kątach, pod kołdrami, aby przełknąć ten wstyd i niezadowolenie.
OdpowiedzUsuńI to będzie moim wyzwaniem, hoho.
Ale co do tego uniwersum - to mnie zainteresowałaś. Z chęcią bym to zobaczyła! Uchylisz rąbka tajemnicy i informacji, czego szukać, w jakim świecie? ;>
I chyba łatwiej byłoby, byśmy razem wykombinowały, co i jak!]
– Słuchaj, Jones, naprawdę chciałbym odpowiedzieć ci na to pytanie – odparł Tony, po ledwie zauważalnej chwili milczenia. Jednocześnie skrzywił się nieco, gdy jego wzrok ponownie zaczął błądzić po otoczeniu, zupełnie jakby sądził, że tym razem dostrzeże w okolicy cokolwiek znajomego, coś co pozwoli mu zidentyfikować miejsce, w jakim się znaleźli. Był jednak tak samo zdezorientowany jak przed wybiegnięciem na ulicę, być może nawet trochę bardziej, bo stojąc w tamtym pokoju był przekonany, że natknie się na jakąś żywą duszę będącą w stanie wytłumaczyć mu całe to dziwaczne zdarzenie.
OdpowiedzUsuńJessica, zadając swoje pytanie, odebrała mu jednak resztkę nadziei na to, że właśnie od niej dowie się czegokolwiek na temat okoliczności ich niespodziewanego spotkania. Mimo wszystko cieszył się wewnętrznie, że udało mu się natknąć na kogoś znajomego. Jednocześnie chciał podzielić się z nią swoimi niebezpodstawnymi obawami, iż nie bardzo wie gdzie właściwie mogliby teraz szukać lekarza, ale wyglądało na to, że Jones sama potrafi o siebie zadbać. Nawet nie próbował jej więc powstrzymywać, gdy o własnych siłach wstała z ziemi i swobodnie podeszła do powypadkowego samochodu. Gdy pojazd ponownie znalazł się na drodze Tony był w stanie wykrztusić jedynie ciche „wow” i mimowolnie spojrzeć na jej odkryte ramiona, które nie wyglądały jak mięśnie zawodowego kulturysty. Chociaż chyba nawet zawodowy kulturysta nie miałby w sobie tyle siły, by dokonać czegoś podobnego.
– Fantastyczna umiejętność – przyznał nie kryjąc podekscytowania, gdy podszedł bliżej zaglądając do wnętrza znalezionej apteczki. Brak wyraźnych ran na ciele Jones wyeliminował potrzebę użycia bandaża oraz wody utlenionej, chociaż Stark nie bardzo rozumiał jakim cudem wyszła z takiego wypadku bez szwanku. Zwłaszcza, że podczas manewru musiała wypaść z rozpędzonego auta, co czyniło sprawę jeszcze bardziej tajemniczą i zagadkową. Po części cieszył się, że sam miał szansę obudzić się w przytulnym pokoju, a nie na środku ulicy, ale postanowił zachować to spostrzeżenie wyłącznie dla samego siebie.
– W takim razie... jaka jest ostatnia rzecz, którą pamiętasz? – zapytał nagle, gdy ponownie wyciągnął z kieszeni znaleziony w hoteliku niewielki telefon. Ten jednak uparcie odmawiał współpracy, bo na ekranie do tej pory nie pojawiła się nawet jedna kreska zasięgu, przez co Tony'emu robiło się coraz bardziej słabo. Wpatrywanie się w napis brak sieci sprawiło jednak, że sam był już w stanie przywołać ostatnie wspomnienie, jakie zarejestrował jego umysł. Problem w tym, że było to coś zupełnie niepozornego, bo jeszcze nigdy wcześniej praca do późna w warsztacie nie pochłonęła go na tyle mocno, by następnego dnia z urwanym filmem obudzić się... cóż, nie do końca wiedział gdzie. Na pewno daleko od Nowego Jorku, bo tamtejsza zatoka dostarczała jedynie zimny, denerwujący wiatr oraz zapach glonów, tutaj natomiast przyjemny morski zapach roztaczał się po całej okolicy, więc gdyby nie okoliczności, Tony mógłby uznać to miejsce za całkiem przyjemne na spędzenie wakacji. Może następnym razem.
[ Mutanciątka są słodkie :) I również witam! Mam nadzieję, że skusisz się na wątek z uroczą Lily :D ]
OdpowiedzUsuńLily B.