"I can't seem to face up to the facts
I'm tense and nervous and
I"
– Jaka jestem?!
Zielona!? – krzyknęłam i wstałam od stolika. W napadzie
złości wylałam mu kieliszek wina na twarz. Rzuciłam serwetki w
jego stronę i wyszłam z restauracji. Dlaczego jestem ostatnią
przedstawicielką mojej rasy. Gdyby nie to, że zostali wymordowani,
przez Kościół Powszechnej Prawdy. Dzięki działaniu tej jakże
niesamowitej organizacji, przez chwilę chciałam pomóc zniszczyć
galaktykę. Zostałam zamordowana, a potem wskrzeszona z Kamienia
duszy. Co prawda zyskałam nowe umiejętności, ale jednak nie byłam
tą samą Gomorą. Prawdopodobnie byłabym szczęśliwą matką,
narzekającą na swojego męża. Ale zostałam
najemnikiem-mordercą, który potem się nawrócił i uratował
galaktykę, ale kto o tym pamięta – pomyślałam i szybkim krokiem
szłam w stronę wieży Starka. Klnąc pod nosem i mijając zapatrzonych
w siebie ludzi. Nie wiedzą, że przechodzą obok osoby, która czuwa
nad naszą galaktyką. Myślą, że Stark zawsze ich
uratuje a inni Avengersi mu pomogą urocze. Ciekawe co
tam u innych na Milano? – westchnęłam i spojrzałam w
niebo...
Powiązania Historia Album Dowód
Chaos
Karta wyszła dziwnie, ale jeszcze ją gruntownie przebuduję.
Karta wyszła dziwnie, ale jeszcze ją gruntownie przebuduję.
Zapraszam do wątków i
powiązań.
Fot. Zoe Saldana
Cytat pochodzi z Psycho Killer
Proszę bez ogródek wytykać mi błędy
Proszę bez ogródek wytykać mi błędy
[Ciekawostka, Gamora to pierwsza kobieta, której udało się zmęczyć Tony'ego seksem. Dowód.
OdpowiedzUsuńW każdym razie... fajnie mieć ją na blogu, witamy, dobrej zabawy. :D]
[No i witam Cię drugi raz, a trzeci się spotykamy ;D Karta wyszła dobrze. Gomora jest świetna! Błąd przyhaczyłam 'Ale nie zostałam najemnikiem-mordercą' tu chyba nie powinno być 'nie'. 'Klnąc pod nosem mijając zapatrzonych w siebie ludzi.' Przed 'mijając' mogło by być 'i'. Więcej nie wymieniam, bo muszę się uczyć XD Powodzonka, moja droga i miłego pisania!]
OdpowiedzUsuńX-23
[Och, Gamora... Mam słabość do zielonego i Robin także. Cześć!]
OdpowiedzUsuńRobin Clark
[Jak będziesz pisać wątek ze Starkiem, to czytam na pewno. Green Ladies Alliance? ;) Wpadnij na kawę do biura na Manhattanie! Uwielbiam Gamorę i strasznie się cieszę z karty :D]
OdpowiedzUsuńJen Walters
[Ooo, Gamora. <3 Świetnie, że do nas przybyła! Życzę samych interesujących wątków i w ogóle. Baw się dobrze.]
OdpowiedzUsuńJemma Simmons
[Co prawda jestem autorką, ale ABSOLUTNIE mi nie przeszkadza zmiana płci. Zresztą, też po nickach patrzę, więc zdarza się. Niemniej, z chęcią przyjmę zaprosiny, więc możemy zacząć knuć, co i jak, i kiedy!]
OdpowiedzUsuńRogers
[Co sprowadziło Gamorę na ziemię i w jaki sposób mogła spotkać Shulkie? gwarantuję, że Jen siedzi na różnych siłowniach i bywa w lokalach publicznych. Czy zakładasz, ze Gamora jest incognito, czy została sprowadzona na ziemię? wiesz, to wszystko ma znaczenie w przyjaźni dziewczyn poniekąd ;) czy Jen jej w czymś pomogła i przez to stała się godną zaufania Gamory? ;) jak to widzisz?]
OdpowiedzUsuńJen Walters
[Hm, to może być trudno z bffs. Ale spotkanie na siłowni możemy za jaki czas napisać, bardzo chętnie :D]
OdpowiedzUsuńJan Walters
KLIK Nieźle to wygląda, nie sądzisz? Nasze postacie się spotkały, chociaż wątek na pewno do łatwych by nie należał. Aczkolwiek byłby ciekawy. Masz jakiś pomysł na rozpoczęcie czy ja mam coś wyszukać na oparcie?]
OdpowiedzUsuńWinter Soldier
[Można by i tak! To nie jest problem ani nic banalnego, jak tak teraz o tym myślę. Tym bardziej, że pewnie i Kapitanowi przyda się takie życia poza superbohaterowaniem i ratowaniem świata, cokolwiek tam sobie harcerzyk wymyśli. Mi się podoba. Przynajmniej jakieś rozeznanie dla Gamory, wymiana i takie tam, świetna sprawa.
OdpowiedzUsuńKto ma zacząć?]
Rogers
[Dziękuję, starałam się. Wena zdecydowanie się przyda! Za to muszę przyznać, że świetnie przedstawiłaś Gamorę. Jestem pełna podziwu, naprawdę.]
OdpowiedzUsuńHinge
[Doom chciał okraść Thanosa, więc możemy założyć, że widział się z nim, a Gamora (jeszcze przed zmianą stron) mogła się z nim znać. Możemy od tego zacząć - Doom wpada do Thanosa na wizytę, planując coś niedobrego,a Twoja zielona panienka wpadnie na niego w kosmicznej poczekalni. Co myślisz? Tak na szybko rzucony wątek.]
OdpowiedzUsuńDoom
[Pomysłów jakichś szczególnych nie mam w tym momencie, ale dziękuję za powitanie i komplementy!]
OdpowiedzUsuńPunisher
[Można też coś w deseń - Gamora ma za zadanie kogoś ochraniać, możliwe z kimś jeszcze w parze - a daną osobę ma za cel do zlikwidowanie właśnie Zimowy. Napisz czy Ci pasuje i czy ustalamy jeszcze jakieś szczegóły.]
OdpowiedzUsuńWinter Soldier
[Hej, dzięki serdecznie za przywitanie i cieszę się, że Silver przypadła Ci do gustu ^^ Ona pojawia się i znika w komiksowym świecie (teraz to już głównie znika niestety...), ale naprawdę fajna z niej babka. Cieszę się też, że zdjęcie ci się podoba - bardzo długo go szukałam, bo ciężko znaleźć odpowiednie zdjęcie kobiety z srebrnymi włosami.
OdpowiedzUsuńMiło widzieć Gamorę, niebezpieczna z niej kobieta, a na dodatek ma taki fajny, zadziorny pazur :) Chciałabym zaproponować ci jakiś ciekawy wątek, bo w końcu Gamorę i Silver łączy jeden zawód, ale Silver niestety nie działa intergalaktycznie. Wplątałabym je chociaż w to, że Gamora może, bez własnej wiedzy oczywiście, niszczyć siatkę szpiegowską Silver ulokowaną w różnych grupach przestępczych :)]
Silver Sable
/PRZEPRASZAM, tylko tyle mogę powiedzieć, bo wstyd, że skazuję na czekanie.
OdpowiedzUsuńPóki jeszcze nie było wrogości między mężczyznami, Rogers dość często pojawiał się w Stark Tower. Różne były powody jego obecności, choćby spędzanie czasu z obecnymi osobami, rozmowy, zapoznanie się z najnowszą technologią (a gdzie zazwyczaj była przed-przed-przed-premiera takowych?), żeby tylko być na czasie. Wystarczająco wiele lat spędził w hibernacji, która może i zapewniła mu nadal względnie młody wygląd (a przynajmniej dla laików mogłoby to się tak prezentować), żeby pozwolić sobie na zacofanie technologiczne, jak parokrotnie starał się wyjaśnić. Wbrew pozorom, on sam nie miał problemów, żeby się zapoznać z tym i owym. Rzecz jasna - może nie był tak zaangażowany, zaabsorbowany czy zagłębiony w tej całej technologii, ale nie można było mu zarzucić, że niczego nie poznał i się nie nauczył. Po prostu nie był tym tak zainteresowany jak sam miliarder. Nie zaprzeczał jednak temu, że pewne rzeczy był znacząco pomocne. I niepokojące przy okazji. O tym drugim nie wspominał akurat, gdyż nie widział takiej potrzeby.
Anonimowość była pojęciem względnym. Jeśliby tylko zadbał o to, aby odnaleźć odpowiedni strój - pospolity, zbyt zwyczajny oraz czapkę z daszkiem, nasuniętym na oczy - byłaby szansa na to, aby pozostał nierozpoznanym. Tym bardziej, że pospieszny, sprężysty krok, jakim poruszał się Steven, był krokiem wszystkich Nowojorczyków. Mieszkańców metropolii, którzy o danych godzinach niczym posłuszne mrówki przemykały ulicami Wielkiego Jabłka. Krok, do jakiego zdążył się przyzwyczaić.
Dobrze, że nie było obowiązku ciągłego noszenia tarczy na plecach. Nie przeszkadzała mu ona, aczkolwiek nie zapewniała wystarczającego komfortu, by jako Steve Rogers poruszał się po mieście. Wcześniejsza, wydłużona podróż metrem doprowadziła go pod jeden z drapaczy chmur, które ponoć miały należeć do imponujących.
Steven jednak nadal trzymał się tego, że to jest po prostu paskudny budynek. Mógłby pokusić o lepsze określenia, aczkolwiek te najczęściej zachowywał dla siebie. To, że czasem miał dzień, kiedy były chęci na dogryzanie sobie, chęci na - dziecinne, co jest oczywiste - sprzeczki, nie znaczyło od razu, że takie coś ma miejsce dzień w dzień. Najpewniej wtedy można byłoby się tym znudzić.
Rogers minął właśnie kolejne piętra laboratoriów, do których nie zapuszczał się niezaproszony lub też bez towarzystwa. Często w Stark Tower pojawiał się choćby ze względu na widoku. Mimo że budynek był jaki był, to panorama miasta należała do imponujących. Nie raz i nie dwa znaleziono go w momencie, kiedy starał się odzwierciedlić obraz na kartce papieru, dodając mu realności.
Gdy wysiadł z windy, zauważył na środku holu kobietę. Początkowo myślał, że jest to Jennifer, przypisując obcej osobie godność znajomej, która także była zielonoskóra. Zaraz jednak upewnił się, że to nie jest mu ktoś znajomy. Przynajmniej nie osobiście. Słyszeć - być może coś usłyszał (co zależne jest od autorki!), ale nie miał ostatnio czasu na to, aby aby weryfikować wszystko, co usłyszał.
- Też miałem podobny wyraz twarzy - powiedział. Co prawda, Gamora mogła go w ogóle nie zrozumieć, co przez te słowa miał na myśli, aczkolwiek jakiś przebłysk sympatycznego uśmiechu przemknął przez oblicze Kapitana Ameryki.