***
- Okej, Chloe... Weź się
w garść. To tylko zwykła rozmowa. Zwykłe wycofanie się z
interesów... To się zdarza – mruknęła pod nosem, uważnie
wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Od jej ostatniego
spotkania z Bullseye'm minęły trzy lata. Od tamtej pory
kontaktowali się jedynie telefonicznie lub za pośrednictwem
wyznaczonych przez niego ludzi. Chloe miała cichą nadzieję, że
ten psychopata jest chory, albo umierający i nie jest już tym samym
terrorystą, którym był piętnaście lat temu. W czasie ich
ostatniego spotkania wyglądał na nieco zmęczonego, może nawet
przybitego... Może cierpiał na nieuleczalną chorobę i był
właśnie przykuty do łóżka bez możliwości ruszenia nawet małym
placem?
- Bzdury.
Droga na umówione
spotkanie, ciągnęła się w nieskończoność. Trzy razy zmieniała
kierunek jazdy,bo jak na złość, GPS nie chciał z nią
współpracować tak jak robił to zazwyczaj. W końcu zatrzymała
się przed jednym ze starych magazynów i jeszcze raz upewniła się,
czy zalazła się w odpowiednim miejscu.
- Bruce mnie zabije...
Zabije mnie jak się dowie.. Bruce.Mnie.Zabije – mruczała pod
nosem idąc wzdłuż dziurawego ogrodzenia – Zabije, zakopie,
odkopie, ożywi przy pomocy czegoś z Stark Industries... A potem
zabije jeszcze raz. Jezuusie... Bruce mnie zabije. - wzięła głębszy
oddech podchodząc do metalowych, wielkich drzwiach, które z trudem
mogła otworzyć. Po kilku chwilach szarpania się z zardzewiałym
mechanizmem, w końcu weszła do zatęchłego magazynu
Ciszę panującą w
środku przerywał co chwilę odgłos stawiania przez nią kolejnych
kroków. Czuła się jak na planie marnego filmu grozy i tylko
oczekiwała aż zza którejś z wielkich skrzyń, wyskoczy na nią
jeden z popleczników Bullseye'a. Nic takiego się nie stało, więc
Chloe zaczynała mieć wątpliwości czy aby na pewno zjawiła się w
odpowiednim magazynie i w tym czasie co trzeba.
- Chloe..?
- Brian! Nic ci nie jest,
jesteś cały? Na pewno? - dziewczyna szybko podeszła do brata i
przytuliła się mocno – Jezu jak ty wyglądasz..? Ty coś w ogóle
jesz? - położyła dłonie na jego twarzy i uśmiechnęła się
delikatnie – Zobaczysz, wyciągnę cię z tego... Jakoś cie
wyciągnę...
- Masz papiery? Masz te
dokumenty dla niego? - zaprzeczyła jednym ruchem głowy – CO?! Jak
to nie masz?! Jak mogłaś ich nie przynieść?! Nigdy w życiu o nic
cię nie prosiłem... Miałaś zrobić tylko jedna rzecz i co?! Nawet
tego nie potrafiłaś dla mnie zrobić?!
- Czyżby nasza stokrotka
zawiodła oczekiwania?
Poznała głos od razu.
Bullseye jak gdyby nigdy nic, wszedł do pomieszczenia i uśmiechnął
się w charakterystyczny dla siebie sposób. Zupełnie tak jak
piętnaście lat temu - jak psychopata.
- Ptaszki mi zaśpiewały,
że chcesz się wycofać z umowy... - przegryzł wykałaczkę po czym
wypluł ja na cementową posadzkę – Wiesz, to komplikuje trochę
sprawy, bo dług wciąż pozostaje niespłacony... - zauważył, a
Brian został odciągnięty od niej siłą i posadzony na jednym z
krzeseł stojących obok drewnianych skrzynek. - Swoją drogą,
bardzo mnie tym zmartwiłaś.. Myślałem, że współpraca układa
nam się całkiem dobrze. Co jest powodem nagłej zmiany decyzji?
- Nie była nagła...
- Hm.. - jakiś nieznany
jej mężczyzna o myszowatej twarzy podszedł do Bullseye'a i szepnął
mu coś do ucha. Psychopata słuchał go uważnie, po czym powoli
przeniósł wzrok na Chloe – A może nie chcesz po prostu by
twoja... Nowa Miłość Życia dowiedziała się czym tak naprawdę
się zajmujesz? Doktor Banner.. Hulk. Ciekawe gusta, panno Madden. -
po magazynie rozszedł się cichy pomruk rozbawienia. Nawet Brian
wydawał się być w świetnym humorze, położył rękę na jednej z
drewnianych skrzyń i wystukiwał palcami bliżej niezidentyfikowany
rytm. - A może jednak zmienisz decyzje, hm? Póki nikomu nie stała
się jeszcze krzywda...
- Oddam ci pieniądze.
Spłacę cały dług Briana, ale nie w taki sposób. Nie wyniosę z
Tarczy nawet spinacza do papieru.
- Szlachetnie... Wierna
niczym pies. Kto by pomyślał? A przecież to był mój pomysł..
Już o tym zapomniałaś? To przecież moi ludzie szkolili cę do
egzaminów wstępnych. To ja podsunąłem ci pomysł. A ty odpłacasz
mi się w ten sposób? - atmosfera w magazynie nieco się zagęściła.
Co prawda Bullseye wciąż próbował zachować spokój, ale jego
głos przybrał nieco na sile. Podszedł do krzesła na którym
siedział Brian i położył ręce na jego ramionach –
Wspaniałomyślnie pozwoliłem mu żyć, bo miałaś coś dla mnie
zrobić, droga Chloe... Odsunąłem w czasie spłatę jego długu, a
ty miałaś mi dostarczyć głupią tęczę z dokumentami... A
zamiast skupić się na zadaniu ty wolałaś biegać na randki z
jakimś przerośniętym Mistrzem Yodą!
- Przyniosę ci pienią...
- MAM W DUPIE TWOJE
PIENIĄDZE! NIE CHCE ŻADNYCH PIENIĘDZY! CHCE DOKUMENTY POGRĄŻAJĄCE
S.H.I.E.L.D, rozumiesz?! Chce wiedzieć co i gdzie jedzą ich agenci,
kto ich szkoli i gdzie jeżdżą na wakacje! Chce wiedzieć z kim
sypiają, jakie mają poglądy polityczne i przede wszystkim... CHCE
WIEDZIEĆ NAD CZYM TERAZ PRACUJĄ! - Chloe aż się cofnęła,
wpadając tym samym na jednego z ochroniarzy Bullseye'a – Nie
będzie mi jakaś pretensjonalna agentka stawiała warunki,
rozumiesz? A jeśli nie chcesz współpracować po dobroci, to może
to nauczy ci grzecznego wypełniania rozkazów. - wyciągnął z zza
pleców duży nóż i z całej siły uderzył gdzieś w okolice
nadgarstka Briana.
W jednej sekundzie, krew
jej brata trysnęła we wszystkie możliwe strony, a ona stała
jedynie jak sparaliżowana, patrząc na wszystko z szeroko otwartymi
ustami. Wszystko wyglądało jak kadr z filmu akcji. Brian wił się
w kałuży własnej krwi, jego dłoń leżała na drewnianej skrzyni
a Bullseye wycierał ostrze noża w marynarkę jednego ze swoich
goryli. A ona? A ona po prostu stała i obserwowała wszystko, jakby
ta cała sytuacja wcale nie miała miejsca. Jakby nic się nie stało.
Jakby jej brat wcale nie stracił przez nią ręki.
- Albo przyniesiesz mi
dokumenty, albo wypatroszę twojego brata na twoich oczach,
rozumiesz? Zabierzcie go stąd, bo pobrudzi mi nowe buty... -
mruknął z niezadowoleniem.
Chloe nie pamięta jak
wyszła z magazynu, nie pamięta jak znalazła się w samochodzie i
jak otworzyła drzwi swojego mieszkania. Nie pamięta jak znalazła
się w łazience i jak długo wymiotowała. Nie pamięta jak
odrzuciła połączenie od Bruce'a ani jak leżała na ziemi krzycząc
w biały, puchowy ręcznik. Pamiętała za to odciętą dłoń
swojego brata i ten zawód w jego oczach. I wtedy do niej dotarło,
że nie może się tak po prostu z wszystkiego wycofać.
----
[Hm... Pierwsza notka
Chloe, pierwsza moja notka 'osobista'. Chciałam wyjaśnić co nieco
z jej przeszłości, mam nadzieję że się udało :) Za wszelkie
błędy przepraszam, starałam się poprawić wszystko co tylko
wpadło mi w oczy.
No to ten... Mam
nadzieję, że nie umrzecie z nudów, po tych ostatnich dwóch
świetnych pod względem akcji, notkach :)
PS: wiem, że nie ma akapitów, nie gryźcie za akapity, po prostu blogspot nie chce ze mną dziś współpracować xD]
Brak komentarzy:
Stan Lee patrzy na to, co piszesz...
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.